Gratis

Dzisiaj pierwszy raz przydarzyła mi się taka sytuacja, że ktoś ukradł „mój” wózek z zakupami jeszcze przez kasami!Ale od początku. Jak co tydzień większe zakupy w markecie, a staramy się za każdym razem wybierać inny. Dzisiaj padło na REAL w Kobylnicy k. Słupska. Standard: 20 minut, wózek pełny, praktycznie z czubkiem. Przed samymi kasami jeszcze skręt w alejkę z farbami do włosów wózek zostaje na skraju alejki i zaczynamy slalom pomiędzy blondem platynowym, a bursztynem szmaragdowym i standardowe pytanie: „Lepiej mi będzie w tym kolorze, czy tym?” Zasadniczo mężczyzna zna tylko 16 kolorów, a śliwka to owoc, a nie kolor, dlatego wg mnie blond jakiś tam a blond inny właściwie są takie same, ale… ahh te kobiety.

Wracam do wózka, nie będę uczestniczył dalej w poszukiwaniach farby – minuta to już i tak dużo jak na przeciętnego faceta. Hmmm gdzie ja postawiłem ten wózek? jeszcze chwilę temu tutaj był. Może jednak alejkę dalej, ale ani w drugiej, ani w trzeciej nie ma. Ktoś inny pomylił się i zabrał mi wózek? no ale innego też nie ma, w ogóle jakoś słabo jak na sobotnie wczesne popołudnie z klientami sklepu – wręcz pusto jest. Po kilku minutach pytam kobietę sprzątającą koszyki przy kasach, czy nie widziała tutaj wózka z zakupami. Ta zrobiła wielkie oczy, rozejrzała się i przez telefon wezwała kogoś jakimś tajemniczym hasłem. Za kilka sekund to samo hasło rozbrzmiało przez megafon na całą halę, a w ciągu kolejnych kilku sekund przyjechał mój wózek, ale o połowę mniej wypełniony. Okazało się, że jedna z pań z obsługi miała zwroty z kas rozwieźć po markecie (takie dostała polecenie od przełożonej) i zamiast zabrać wózek stojący bezpośrednio przy kasach, zabrała mój stojący 5-6 metrów od kas. Obie Panie przepraszały mnie z 5 razy i że zaraz postarają się wszystko przynieść z powrotem. Wolałem sam odzyskać moje kilka butelek piwa, zgrzewkę mleka i wór ziemniaków. Jednakże jedna z pań (przełożona) zaprosiła mnie po zakupach po drobny gratis do informacji za tą niedogodność i jeszcze raz przeprosiła. Generalnie nic się nie stało, a błędów nie popełnia tylko ten co nic nie robi.

Generalnie nie zależało mi na żadnym gratisie (karty PayU nie mam do dzisiaj, bo jakoś te 0,5% rabatu mnie nie kręci 🙂 ale ciekawość tegoż rabatu zwyciężyła. Dostałem tabliczkę czekolady – firmówkę, nie jakiś noname i jeszcze raz zostałem przeproszony, tym razem przez inną pracownicę i zaproszony na kolejne zakupy. Obsługa klienta w markecie REAL – na plus.