Jak wyjść z depresji

Jak wyjść z depresji? Ja wygrałem, a Ty?

Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie – ona kochała mnie, a ja ją. Nie mieliśmy żadnych problemów. Praca, dom, zasadzić drzewo – prawie idealne, kolejne stopnie w życiu, tyle że stan depresji może dosięgnąć każdego z nas. Nie wiedziałem, że jestem chory, zauważyło to tylko moje najbliższe otoczenie. Na początku zacząłem (chyba jak każdy z nas) doszukiwać się sensu naszego życia, sensu pracy, sensu oddychania, przytulania, seksu. A wszystko co robimy zdaje się go nie mieć. Robimy to, bo jesteśmy do tego przyzwyczajeni, bo robiliśmy to wczoraj i przedwczoraj, a jak powinno wyglądać jutro? Umysł zaczyna płatać figle. Normalnym wydaje się nam, że możemy mieć podsłuch w domu, bo przecież koledzy w pracy rozmawiają o tym samym, o czym my w domu. Tylko gdzie on jest? Zaczynamy szukać. Przetrząsamy całe mieszkanie by go znaleźć, włącznie z rozkręcaniem różnych urządzeń: telefonu, radia, kuchenki… Nie możemy go znaleźć… To zaczyna budzić w nas lęki. Czułem, że muszę poszukać cudownego leku, po którym będzie mi lepiej, bo przecież jestem chory, mam wszystkie choroby świata, więc muszę wziąć lek – ten który uśmierzy mój ból. Kupuję w aptece wszystkie dostępne zioła, chodzę po różnych specjalistach, którzy wypisują mi recepty na leki – głównie antydepresanty, ale i tak nic nie pomaga. Świadomość tego, że jestem chory doprowadza mnie do wykonywania specjalistycznych badań: RTG i tomografia głowy, gastroskopia i inne. I co ? i nic… nic mi nie dolega? więc o co chodzi? Może w zębach mamy plombę z trucizną? A może żona podaje mi zatrute jedzenie?

Kolejnym moim etapem było nieprzestrzeganie zasad współżycia towarzyskiego, szyderczy śmiech, chodzenie w towarzystwie nago, nie odpowiadanie na pytania, życie w swoim własnym wewnętrznym świecie. W tym momencie otoczenie zauważa bardzo poważne problemy. Wszyscy wiedzą, że coś się dzieje, ale nie potrafią tego nazwać. Bo przecież nie ma takiej choroby jak depresja. Traktowałem życie jak karę, moją prywatną karę poszukiwania istoty życia. Nie byłem w stanie tego udźwignąć. Wszystkie te spojrzenia, głosy zwątpienia i sprzeciwu, a także wszyscy, którzy powinni być po mojej stronie nagle się odwrócili i nagle zostałem sam. Zrodziło się pytanie: czy zabić ją czy siebie? Wybieram to drugie…

 

Dla mnie to wszystko było w głowie, w moim umyśle, w moich myślach, świadomości i podświadomości. Czułem, że jestem w czarnej dziurze, gdzieś bardzo głęboko bez światełka w tunelu, bez wizji przyszłości , bez szansy, bez nadziei… Jestem w miejscu gdzie nie ma ucieczki, nie ma wyjścia. Nie mam poczucia celu, ani nie mam ochoty nic robić. Czasami widzisz, jak wpływa to na twoich bliskich, ale wciąż nie możesz… nie chcesz tego zmienić. Chcesz tylko zwinąć się w kłębek i poczuć, że nie istniejesz. Jesteś zamknięty wewnątrz siebie, chcesz spać i nigdy się nie obudzić. Jak wyjść z depresji ??
Umysł, jest bardzo potężnym narzędziem, którego po prostu nie doceniałem. Umysł wpływa na ciebie, twoje ciało i otoczenie, odzwierciedla twoją rzeczywistość na zewnątrz i ma ogromną moc niszczenia. Nie byłem tego świadomy, nie na początku, jednak kiedy uświadomiłem sobie, że jest to tylko i aż umysł… kiedy zdałem sobie sprawę nad prostotą własnego ja, zrozumiałem, że mogę przejąć nad tym kontrolę.

Być w takim potrzasku w jakim się znalazłem, w miejscu bez wyjścia w dalekiej otchłani – to była jedna z najgorszych, a może i najlepszych rzeczy jakie mi się przytrafiły. Trzeba tylko nauczyć się tego piękna walki z przeciwnościami. Wszystko się zaczęło zmieniać, gdy zacząłem zmieniać swoje myśli. Musiałem swój stan umysłu poruszyć ze stagnacji, z nicnierobienia. Zrozumiałem, że muszę wyrwać się ze środowiska, które było wokół mnie i promowało negatywne nastawienie do świata, do życia i do samego siebie.

Zacząłem czytać, oglądać i słuchać inspirujących materiałów, nauczyłem się wykorzystywać moc pozytywnego myślenia na swoją korzyść. Robiłem małe kroczki i dzień po dniu systematycznie pracowałem nad swoim umysłem po to by depresja zaczęła znikać. Jedyną osobą, która Ci pomoże jesteś Ty sam, ja nie dawałem na początku sobie z tym rady uważałem, że psycholog, potem psychiatra rozwiąże za mnie ten problem, że wskaże mi światełko, cel do którego mam dążyć, że będę w końcu wiedział kim jestem i po co jestem. Tak się nie stało. Musisz zrozumieć, tak jak ja zrozumiałem, że rozwiązanie jest w Tobie. Fakt, że ludzie i okoliczności zewnętrzne mogą w jakiś sposób Cię nakierować, mogą mieć wpływ na Ciebie, ale tak na prawdę ostateczna decyzja o tym jak się czujesz należy do Ciebie. Wtedy depresja zniknie. Nie jesteś tylko kimś kto chodzi po świecie, jesteś siłą, energią, która potrafi wszystko, jest zdolna  poprzez umysł do pozytywnego nastawienia, do tworzenia uczuć , które promują twój rozwój i esencję twojego istnienia.

Ja zacząłem od zmiany swoich myśli, a tym samym zmieniłem swoje życie. Ty jesteś na to gotów?