Jak nie zdobywać klientów…

Dzwoni telefon odrywając po raz pięćdziesiąty od zajęć monotonii codziennej w pracy. W słuchawce piskliwy głosik zdesperowanej telemarketerki oferujący super cudowne i jakże mi potrzebne najtańsze przesyłki kurierskie ich firmy. Od słowa do słowa, okazuje się jednak, że nie są oni kurierem, a tylko i wyłącznie brokerem kurierskim (chociaż to określenie wykraczało poza zdolności percepcyjne dzwoniącej). „No tak, jesteśmy pośrednikiem” – stwierdziła w końcu. Na informację ode mnie, że nie jesteśmy zainteresowani jakby grochem o ścianę, dalej paplanina i nawijanie makaronu. Jako, że wysyłamy dużo paczek i mamy dobrą stawkę, mało prawdopodobne wydawało mi się, że od jakiegoś pośrednika „no name” dostaniemy lepszą ofertę, ale ostatecznie Pani przez telefon przedstawiła ofertę X zł/ paczkę. hmmm to prawie złotówkę mniej niż mamy obecnie. Pytam, czy się nie pomyliła, czy jakieś koszty dodatkowe? W odpowiedzi dostałe tylko, że cena zawiera opłatę paliwową i dodatek drogowy, i że do tej ceny trzeba tylko doliczyć VAT 23%. OK! podąłem adres e-mail i poprosiłem o szczegółową ofertę. W ofercie okazało się, że podana cena nie zawiera jednak opłat drogowych i paliwowych, a co za tym idzie cena już nie jest tak atrakcyjna. , Podziękowałem za ofertę, i że zawiodłem się, że Pani wprowadziła nie w błąd w rozmowie telefonicznej. w odpowiedzi na maila dostałem ofertę SPECJALNĄ utworzoną tylko dla naszej firmy z nadzieją na owocną stałą współpracę. Oferta ta „ponoć dedykowana” była dokładnie taka sama jak ta, którą otrzymałem chwilę wcześniej.

Kłamstwo niestety nie dało skutecznego zakończenia sprawy i nawiązania współpracy i tylko upewniłem się w przekonaniu, że przez telefon tylko kłamią!